(Роман в стихах для девочек) Пересказ/перевод с польского.
В оригинале текст сплошняком, здесь разделено на сюжеты.
За каждым сюжетом вставлен оригинальный текст.
оригинал - Jan Brzechwa
Pchła Szachrajka ВСТУПЛЕНИЕ
Хотите байку? Вот вам байка:
Жила-была Блоха Хитряйка.
И невиданным казалось,
Чтоб такая сроду малость,
Чтоб блошиная порода
Баловалась год за годом,
Весело озорничала
И большой плутовкой стала.
Дом Блохи стоял в предместьи,
Точный адрес неизвестен,
А построен дом из спички
И кусочков землянички.
В нём гостиные и спальни,
Кабинеты и едальни,
Кухня с газом и водой,
Печка с каменной трубой.
Дом был так хорош, что гости
Даже лопались от злости.
Лаял в доме пёс кудлатый,
Спал котище полосатый,
Во дворе - два рыжих пони,
Две бурёнки - из Японии,
Три ученых таракана
Мыли животы под краном,
А сверчок Блохе-Хитряйке
Вальс играл на балалайке.
Скажем прямо, скажем честно:
Жизнь Блохи весьма прелестна.
Цитата
Chcecie bajki? Oto bajka:
Była sobie Pchła Szachrajka.
Niesłychana rzecz po prostu,
By ktoś tak marnego wzrostu
I nędznego pchlego rodu
Mógł wyczyniać bez powodu
Takie psoty i gałgaństwa,
Jak pchła owa, proszę państwa.
Miała domek na przedmieściu
Po ojczymie czy po teściu,
Dom złożony z trzech pięterek
I pokojów cały szereg.
Więc salonik i sypialnię,
I jadalnię, naturalnie,
Gabinecik i korytarz,
O cokolwiek się zapytasz,
Wszystko miała, aż jej gości
Zalewała żółć z zazdrości.
Miała bryczkę, dwa kucyki,
Dojną krowę z Ameryki,
Psa kudłacza, owcę, kurę
Oraz koty szarobure,
Dwa uczone karaluchy
W kuchni pasły sobie brzuchy,
Konik polny Pchle Szachrajce
Co dzień grał na bałałajce,
Jednym słowem miała życie
Ułożone znakomicie.
КАЗИНО
Блошка как-то раз сказала:
"Я давненько не играла!
Деньги положу в барсетку
И пойду крутить рулетку!"
Едет в казино Хитряйка
В полосатой модной майке,
В шляпке рыженькой из плюша,
В ожерельи из ракушек,
Юбка - в перьях из подушек,
Туфли - синие, из фетра,
Руковички - разноцветны.
В казино не протолкнуться,
Не войти, не повернуться.
А Блоха кричит: "Дорогу!
Встали маленькой на ногу!"
Расступилась вмиг толпа,
Гордо в дверь вошла Блоха.
И бежит быстрей к рулетке,
Грош достала из барсетки,
Громко пискнула соседке:
"На зелёный ...
ставьте, пани!"
Шарик скачет - не устанет.
Пальцы скрещены в кармане.
"Проигрались? Ну и славно!
Я теперь сама поставлю!"
Раз Блоха такая малость,
То она в игру вмешалась,
С шариком в обнимку скачет.
"Что то значит?" - все судачат -
"Вопреки любым законам
Побеждает цвет зелёный."
Блошка вдоволь поиграла
И тайком пошла из зала.
Добралась она до дома
На извозчике знакомом.
"После фокуса такого
Вряд ли нужно ездить снова."
Написала в телеграмме:
В РУЛЕТКУ НЕ ИГРАЮ
БОЛЬШЕ С ВАМИ.
Цитата
Pchła Szachrajka rzekła: "Lubię
Czasem w pchełki zagrać w klubie!"
Więc ubrana jak z igiełki
Pojechała zagrać w pchełki.
Jedzie sobie Pchła Szachrajka
Kolorowa jak mozaika,
Jedzie pełna animuszu,
W żakieciku z lila pluszu,
Z żółtym piórkiem w kapeluszu,
W modrych butach atłasowych,
W rękawiczkach purpurowych.
W klubie bywa tyle osób,
Że przecisnąć się nie sposób.
Pchła krzyknęła: "Dajcie drogę!
Jestem mała, przejść nie mogę!"
Tłum rozstąpił się, a ona
Przeszła środkiem niewzruszona.
Już do stołu mknie czym prędzej
I wyjmuje stos pieniędzy.
"Postawiłabym trzy grosze
Na zielone..."
"Bardzo proszę."
Pchełki skaczą jak szalone,
Tu niebieskie, tam czerwone,
Tu wygrana, tam przegrana...
"Na zielone, proszę pana!"
Pchła Szachrajka była mała,
Między pchełki się wmieszała
I po stole sama skacze.
"Co to znaczy? - myślą gracze -
W którąkolwiek spojrzeć stronę
Wygrywają wciąż zielone."
Nim się gracze połapali,
Pchła Szachrajka wyszła z sali
I z wygraną swą do domu
Pojechała po kryjomu.
Pomyślała: "Po tej próbie
Nie pokażę się już w klubie."
Taki dała więc telegram:
W PCHEŁKI Z WAMI
WIĘCEJ NIE GRAM
ЗООПАРК
Шла Хитряйка в полдень жаркий
Поскандалить в зоопарке.
Грозный слон стоит на страже,
Не приметил Блошку даже,
Чуть не наступил на гостью.
Та - как стукнет зонт со злостью:
"Нет галантности нисколько!
Я - блоха, но всё же Полька!!
Вы грубы со мной без меры!!!
Что, слоны не кавалеры?!!!!"
Слон повесил хобот скромно
И взревел: "Зовусь я Джомбо,
Я приехал из Коломбо."
"А теперь, когда ты скромен,
Знай: мой дом в местечке Слоним,
Там плантация большая,
Где слоновью кость сажают,
Где в саду пасутся тигры,
Леопарды, львы и выдры,
Кенгуру, бизоны, утки.
C нами шутки просто жутки!"
Слон кивнул Блохе согласно
И подумал: "Да, опасно."
На коленях, весь дрожа,
Протрубил: " О, госпожа!
Будьте мне женой законной!
Джомбо, Ваш слуга покорный."
Блошка влезла на закорки,
По спине каталась с горки,
Провела весь день прекрасно
И сказала: "НЕ СОГЛАСНА!!
Хобот - классный, ездишь быстро.
Можешь стать моим горнистом!"
Цитата
Pchle zachciało się brewerii,
Poszła więc do menażerii.
Właśnie słoń po drodze dreptał,
Pchły o mało nie rozdeptał.
Patrzy: Cóż to za ździebełko?
"Co tu robisz, pani Pchełko?"
Pchła stuknęła parasolką:
"Jestem pchłą, lecz przy tym Polką!
Żądam większej galanterii,
Panie słoniu z menażerii!"
Słoń pokręcił grzecznie trąbą
I powiada: "Jestem Jombo,
Przyjechałem tu z Colombo."
Rzecze na to Pchła do słonia:
"A ja jestem rodem z Błonia,
Tam plantację mam wzorową,
Sadzę na niej kość słoniową.
Obok domu dla kaprysu
Trzymam stale sto tygrysów,
Sto kangurów, sto lampartów,
Ze mną, panie, nie ma żartów!"
Słoń pokręcił trąbą grzecznie:
"Rzeczywiście niebezpiecznie."
Potem upadł na kolana
I powiedział: "Ukochana,
Takiej właśnie pragnie żony
Jombo, sługa uniżony."
Pchła usiadła mu na karku,
Przejechała się po parku,
Wreszcie rzekła: "Drogi Jombo,
Imponujesz mi swą trąbą,
Ale tylko trąbą. Zaczem
Możesz zostać mym trębaczem."
КОНДИТЕРСКАЯ
Раз Хитряйка, отобедав,
Говорит: "Теперь поеду
Я к кондитеру на бричке.
Где цветные рукавички?!
Блохи от сластей чихают,
А Хитряйка не такая:
Заварное тесто с кремом,
Коржики с вишнёвым джемом,
Трубочки, бисквит, эклеры
Ест она без всякой меры.
Возле ратуши, направо -
Дом Сластей, там два швейцара
Встретили её учтиво
И, пока Блоха входила,
Дверь держали терпеливо.
Подбежал официант!
Говорит Блоха: "Талант
У меня по части крема.
Тридцать трубок с кремом съем я!"
С трубками поднос огромный
Еле влез на стол свободный.
А она сжевала бублик
И сказала: "Вот вам рублик!"
А потом с порога здания
Попрощалась: "До свидания!"
Только и мелькнули в бричке
Разноцветны руковички.
"Очень странные таланты!"-
Фыркнули официанты, -
"Тридцать трубок попросила,
Хоть бы штучку откусила!"
Присмотрелись - ой!- проблема:
В трубках нет ни капли крема!
Глупо смотрят друг на друга.
Значит, съела крем зверюга!
От обиды пан кондитер
Сжёг пирог, кричал: " Пойдите,
Да купите бак касторки
И поставьте здесь на полке.
Пусть придёт Блоха-Пройдоха!
Ей от крема будет плохо!
Цитата
Pchła Szachrajka po obiedzie
Do cukierni bryczką jedzie.
Już z daleka widać z bryczki
Purpurowe rękawiczki.
Pchły ciastkami zwykle gardzą,
Nasza zaś lubiła bardzo
Tartoletki, papatacze,
Ptysie, bezy i sękacze,
Rurki z kremem, tort z wiśniami
I babeczki z malinami.
Wchodzi śmiało do cukierni,
W pas kłaniają się odźwierni,
Już kelnerzy przyskakują,
Grzecznie w rączkę ją całują.
"Dzisiaj rurki z kremem zjem,
Bo ogromnie lubię krem.
Proszę podać ze trzydzieści,
Stolik więcej nie pomieści."
Przy stoliku pchła zasiadła,
Jedną rurkę z kremem zjadła,
Zostawiła pełną tacę.
"Za tę jedną rurkę płacę!"
Wstała, wyszła, od niechcenia
Powiedziała "do wiedzenia"
I mignęły tylko z bryczki
Purpurowe rękawiczki.
Bardzo dziwią się kelnerzy:
"Jak rozumieć to należy!
O trzydzieści rurek prosić,
A po jednej mieć już dosyć?"
Nagle patrzą: Co to? Czemu
W rurkach wcale nie ma kremu?
Wszystkie puste? Co za kwestia?
Zjadła cały krem ta bestia!
Tak się przejął tym cukiernik,
Że przypalił cały piernik
I zawołał: "Proszę mi tu
Kupić jutro flaszkę flitu.
Gdy znów przyjdzie Pchła przeklęta,
Rurki z kremem popamięta!"
ПЕВИЦА
Раз к обеду в воскресенье
В дом Блохи на угощенье
Прибыли друзья-подружки:
Шмель и осы-хохотушки,
Майский жук, комар и муха,
Пауки, пчела-старуха,
Шершень, божьи две коровки,
Моль и бабочки-плутовки.
Все с иголочки одеты.
И пошли у них фуршеты.
Два учёных таракана
Всем разносят круассаны,
Мак и сахарные горстки.
А в стаканчиках-напёрстках -
Абрикосы в лимонаде
И морошка в шоколаде.
Говорит Хитряйка вскоре:
"Я три года пела в хоре,
Изучала в школе танцы,
Петь могу по-итальянски.
Я бы вам из Травиаты
Спела ре-бемоль-легато!"
Закричали гости: "Браво!
Пой! - твоё, хозяйка, право!"
Гости чавкать перестали,
И Блоха в парадной зале
Вдруг запела, вскинув руки.
Как чудесны были звуки!
Пела нежно, пела звонко,
Шмель шепнул:
- Как тонко.
Шмель заплакал как девчонка.
От больших усилий Блошка
Сжала цепкую ладошку,
А в концовке распрямила
И глаза рукой прикрыла.
"Что за голос! Нет, простите -
Пусть ещё споёт, просите!"
А Блоха и так согласна
Спеть романс любви несчастной.
Только с самого начала
Страшным басом закричала,
Так, что от несчастных песен
Гости выпали из кресел.
Пауки заткнули уши:
"Да она нас всех оглушит!
Не сама поёт Хитряйка,
Обманула нас хозяйка.
Посмотрите - там, в кабинке
Крутит таракан пластинки.
Нет ни совести, ни чести -
Он от злости спутал песни".
Жук сказал: "Не надо песен.
Этот трюк давно известен!"
Глубоко вдохнул сигару
И в Хитряйку пыхнул жаром.
Цитата
Raz, któregoś dnia, przy święcie
Urządziła Pchła przyjęcie.
Gości przyszło co niemiara:
Chrabąszcz, komar, mucha stara,
Przydreptały dwa pająki,
Ćmy, szerszenie i biedronki,
Jedna osa, cztery pszczoły,
Motyl, trzmiel i bąk wesoły,
Mole, mrówki oraz ważki,
I zaczęły się igraszki.
Dwa uczone karaluchy
Roznosiły placek kruchy,
Pestek, maku, cukru garstki,
A w szklaneczkach jak naparstki
Sok z czereśni, oranżadę
I mrożoną czekoladę.
W pewnej chwili Pchła powiada:
"Jestem gościom bardzo rada
I z największą przyjemnością
Coś zaśpiewam miłym gościom.
Dajmy na to... arię z "Toski",
Lecz po włosku, bo znam włoski."
Zawołali goście: "Brawo!
Niech zaśpiewa, bo ma prawo!"
Wszyscy zatem jeść przestali,
Pchła stanęła w końcu sali
I z usteczek jej maleńkich
Popłynęły cudne dźwięki.
Pchła śpiewała niemal bosko,
Komar bzyknął czule: "Tosko!"
"Toska" drobne swoje rączki
Zacisnęła jak dwa pączki,
W rączki smutnie twarz wtuliła
I tak śpiew swój zakończyła.
"Co za głos! - krzyknęli goście -
Niech zaśpiewa jeszcze, proście!"
Pchła zgodziła się z łatwością
Z zaśpiewać miała gościom
Arię "Halki", a tymczasem
Zaśpiewała takim basem,
Że aż goście, co siedzieli
Spadli z krzeseł i z foteli.
Żuk podskoczył, zatkał uszy...
"Przecież ona nas ogłuszy!
Bujda!" - krzyknął prosto z mostu.
Rzecz wydała się. Po prostu
Nie śpiewała Pchła Szachrajka,
Tylko skrzynka-samograjka,
A karaluch w niej ukryty
Jak na złość pomylił płyty.
Żuk powiedział tylko: "Żuka
Pchła Szachrajka nie oszuka."
I zapalił dumnie fajkę
Opuszczając Pchłę Szachrajkę.
ПОДРУЖКИ
Сколько Блошка ни вредила,
Всем казалась очень милой.
И у выдумщицы нашей
Было семь подруг-букашек,
Молодых очаровашек -
Варшавянок элегантных
В шляпках и атласных бантах,
В платьях как в журналах глянцевых,
В модных туфельках из Франции.
На балах и карнавалах
Блошка с ними танцевала,
Вместе сплетни узнавала.
Что ни день - своих букашек
Навещала, пару чашек
Кофе с каждой выпивала
И другую обсуждала.
Жизнь чудесна! Жить прекрасно!
Но иметь подруг опасно,
Ведь от зависти подружки
За спиной Блохи друг дружке
Говорили без утайки:
"В чём особенность Хитряйки?
Может, в хитренькой улыбке?
Может, в тоненькой накидке?
В разноцветных рукавичках
Или в этих ножках-спичках?
Или в бричке, или в шубках,
Или в глупых сплетнях-шутках?"
Так шептались о бедняжке
Элегантные букашки.
Как о том узнала Блошка -
Стала сильно топать ножкой,
Побледнела, закричала,
В доме утварь задрожала:
"Так нечестно ... всё им мало.
Так завидовать нечестно!
Я поставлю всех на место!
Будут вредные зазнайки
Помнить глупости Хитряйки!
Размышляла вечер целый,
А с утра взялась за дело.
Написала семь бумажек
Для своих семи букашек,
В каждой кратко: "Дорогая,
Жду в четверг на чашку чая."
Разослала всем бумажки,
Ждёт в четверг, глядит - букашки
В экипаже подъезжают.
Едут, едут семь зазнаек!
Семь завистниц элегантных
В шляпках и атласных бантах.
Блошка вышла им навстречу,
Да с приветственною речью:
"Я считаю делом чести
Встретить вас сегодня вместе!"
И с крыльца ведёт знакомых
По ступенькам внутрь дома.
Все букашки в своём роде
Разодетые по моде,
Всё с иголочки, всё с шиком,
Кто гламурней - разбери-ка!
Вдруг одна букашка
с криком
Перед зеркалом как прыгнет,
"Что за шутки, что за злыдни!
В зеркале глаза коровы!
Рог почти полуметровый!
И коровьи все повадки!
Ущипни меня за пятки!"
Тут вторая подоспела -
Как взглянула, так и села.
"В зеркале, даю вам слово,
Вижу я, что я - корова!"
Остальные промолчали,
Зарыдали, задрожали:
"Наши туфли из Парижа
Не надеть коровам рыжим!
Что же будет дальше с нами?
Не хотим вертеть хвостами!
Это всё Блохи проделки!
Очень злые посиделки!
Знать теперь её не знаем,
Мы в Варшаву уезжаем!
И с хозяйкой не простившись
На крыльцо с позором вышли.
Но никто из них не понял,
Что тогда случилось в доме.
А Хитряйка так схитрила -
В зеркале стекло сменила,
Сделала полупрозрачным,
В нише за стеклом удачно
Встала рыжая корова.
Всё для фокуса готово.
Посмотрите, что там видно?
Взгляд коровий, очевидно,
На тебя глядит бесстыдно.
Цитата
Pchle samotność nie służyła,
Lecz że była bardzo miła,
Miała siedem koleżanek,
Czarujących warszawianek,
Młodych, ślicznych jak poranek.
Wszystkie pełne elegancji,
W sukieneczkach prosto z Francji,
Uczesane w modne loczki
I w pończoszkach jak obłoczki.
Pchła wraz z nimi w karnawale
Objeżdżała wszystkie bale,
Plotkowała z nimi stale,
Co dzień każdą koleżankę
Odwiedzała, filiżankę
Czarnej kawy wypijała
I na inne plotkowała.
A że miała powodzenie,
Powodzenia jej szalenie
Zazdrościły koleżanki,
Więc się wciąż słyszało wzmianki:
"Pchła to dziwna jest osoba!
Cóż się w takiej Pchle podoba?
Czy ta wiecznie skromna minka,
Czy błękitna pelerynka,
Purpurowe rękawiczki,
Czy te nóżki jak patyczki?
Albo może uśmiech słodki,
Albo psoty, albo plotki?..."
Tak mówiły koleżanki,
Eleganckie warszawianki.
{mospagebreak}
Pchła w okropną wściekłość wpadła,
Czerwieniła się i bladła,
I tupała nóżką małą,
Że aż w domu wszystko drżało.
"Niegodziwe zazdrośnice!
Niech no tylko je przychwycę,
A już będą trzy kwartały
Pchłę Szachrajkę pamiętały!"
Rozmyślała cały ranek
I do siedmiu koleżanek
Rozesłała siedem kartek
Pisząc krótko: "Proszę w czwartek
Do mnie, droga koleżanko,
Przyjść na kawę ze śmietanką."
Rozesłała siedem kartek
I na gości czeka w czwartek.
Patrzy, jadą przez ulice
Koleżanki - zazdrośnice.
Jadą, jadą koleżanki,
Elegantki z morskiej pianki.
Pchła wybiegła aż na ganek
Na spotkanie koleżanek.
"Witam, cieszę się ogromnie,
Żeście dzisiaj przyszły do mnie!"
I wprowadza je po schodkach,
I zaprasza je do środka.
Elegantki wchodzą godnie,
Każda jest ubrana modnie,
Każda w nowym, pięknym stroju
Najlepszego w mieście kroju.
"Gdzie jest lustro?"
"W przedpokoju."
Biegnie pierwsza do zwierciadła,
Popatrzyła i pobladła.
"Co to znaczy? Oczy krowie,
Krowie rogi mam na głowie,
I w dodatku krowią postać!
Apopleksji można dostać!"
Biegnie druga do zwierciadła
I jak stała, tak usiadła.
"Ja tak samo, daję słowo,
Jestem krową, zwykłą krową!"
Inne, widząc swe odbicie,
Wpadły w rozpacz: "Czy widzicie?"
I wołały zapłakane:
"To są rzeczy niesłychane!
Elegantkę zmienić w krowę!
To jest Pchły gałgaństwo nowe!
Niech się na nas nie porywa
Pchła Szachrajka niegodziwa,
Znać nie chcemy koleżanki,
Co obraża warszawianki!"
I bez słowa pożegnania
Wyszły wszystkie z jej mieszkania.
Żadna dobrze nie wiedziała
Jak przemiana ta powstała.
Ale my te sprawki znamy:
Pchła wyjęła lustro z ramy,
A wstawiła arkusz miki,
Dojną krowę z Ameryki
Postawiła z drugiej strony.
Każdy był więc przeświadczony
Patrząc w mikę należycie,
Że to jego jest odbicie.
ЦВЕТОЧКИ
По проспекту едет бричка,
В бричке Блошка-невеличка
Смотрит барыней с картинки
Из-под тонкой пелеринки,
Зонт бамбуковый от солнца
Держит в маленьких ладонцах.
В магазин заходит гордо:
"Я хочу одеться модно.
Шелка лучшего на платье
Попрошу Вас показать мне.
Сам купец принёс рулоны
Всех расцветок и фасонов:
"Посмотрите ткань какая!
Шелк в цветочках из Шанхая -
В красных, жёлтых, золотистых,
Синих, белых, серебристых,
Васильковых и бордовых,
Чёрных, рыжих и вишнёвых".
Блошка целый день копала,
Материалы выбирала,
В материалах разбиралась...
А в конце устала малость
И сказала: "Очень жалко!
Не подходит мне фиалка.
Не по мне в цветочки мода.
Буду ждать другого года.
Шёлка так и не купила,
Но болтала очень мило.
Сам купец был рад стараться
С ней галантно попрощаться.
А потом, взглянув на ткани,
Вдруг застыл, всплеснул руками -
Всех цветов цветы исчезли,
Будто воры в шёлк залезли.
"Вот Хитряйка, вот отрава,
Это всё она украла!
Двадцать пять чертей в печёнку!" -
Закричал купец вдогонку...
По проспекту едет бричка,
В бричке Блошка-невеличка
Возвращается с прогулки,
Хитро смотрит в переулки.
У Блохи в горшках и бочках
Уйма шёлковых цветочков
Красных, жёлтых, золотистых,
Синих, белых, серебристых,
Васильковых и бордовых,
Чёрных, рыжих и вишнёвых.
Как изящны и печальны
Цикламены, розы, мальвы,
Хмель, нарциссы и горошки.
Замечательно у Блошки!
Цитата
Przez ulicę jedzie bryczka,
Pchła w niej siedzi jak księżniczka.
Na ramionach pelerynka,
Spod kapturka słodka minka,
Parasolka mała w dłoni
Przed słonecznym skwarem chroni.
Pchła do sklepu wchodzi godnie.
"Chciałabym się ubrać modnie.
Czy dostanę na sukienki
Jakiś jedwab bardzo cienki?"
Skoczył kupiec i na ladzie
Najpiękniejsze wzory kładzie.
"Wybór nader mam bogaty,
Oto modny jedwab w kwiaty
Żółte, białe, morelowe,
Modre, lila, purpurowe,
Rezedowe i zielone,
Srebrne, złote i czerwone."
Pchła Szachrajka przez dzień cały
Oglądała materiały,
Oglądała, wybierała...
Wybór duży, a pchła mała!
Rzekła wreszcie: "Wielka szkoda,
Nie dogadza mi ta moda,
Może z czasem, do jesieni
Wśród deseni coś się zmieni."
Choć nic w sklepie nie kupiła,
Ale była bardzo miła,
Więc ją kupiec wyprowadził
I do bryczki grzecznie wsadził.
Gdy uprzątał materiały,
Nagle ręce mu zadrżały,
Patrzy - znikły wszystkie kwiatki,
A pozostał jedwab gładki.
"Ta szachrajka, ta pchła mała,
Wszystkie kwiatki mi zabrała,
Taką w smole warto upiec!" -
Zrozpaczony jęknął kupiec.
A ulicą jedzie bryczka,
Pchła w niej siedzi jak księżniczka.
Staje wreszcie koło domu
I nie mówiąc nic nikomu
W ulubionym swym ogródku
Sadzi kwiatki po cichutku:
Żółte, białe, morelowe,
Modre, lila, purpurowe,
Rezedowe i zielone,
Srebrne, złote i czerwone.
Pomalutku sadzi kwiatki
Cyklameny, róże, bratki,
Malwy, niezapominajki...
Ślicznie jest u Pchły Szachrajki!
УЧИТЕЛЬНИЦА
Блошка, как любая пани,
Любит книжки со стихами,
Только раз от страшной скуки
Вдруг взяла газету в руки.
И Блоха нашла в газетке
В самой крохотной заметке,
Что красотка панна Лизка,
Всем известная актриска,
Хочет выучить английский
Разговорный.
Блоха вскочила,
Шкаф двустворчатый открыла
И уже через минутку,
Натянув жакет и юбку,
В шляпке синенькой из фетра,
В руковичках разноцветных
Едет, едет по-английски
На трамвае к панне Лизке.
"В этой синенькой панамке
Я не хуже англичанки!
Вот вам грошик на удачу,
Будет случай - одурачу!"
Дом нашла, стучится в двери:
"Панна Лизка? Вы хотели,
Кажется, на той неделе ...
Брать уроки... Вот газета.
Можно Вас спросить про это?.."
Панна очень застеснялась,
Но потом заулыбалась
И сказала: "Ваша милость,
Плохо в школе я училась,
А теперь в штат Колорадо
За наследством ехать надо.
Путь в Америку неблизкий -
Нужно выучить английский.
Вот тетрадь и авторучка,
Вот аванс, а вот получка.
Жду учительницу, чтобы
День назначить для учёбы."
До того не встряв ни разу,
Блошка вдруг сказала фразу
По-английски. Врать не стала.
Всё что знала, то сказала.
В панну Лизку зонтик тычет:
"HOW-DO-YOU-DO! I-AM-TEACHER!"
Дружно взялись за науку.
Ученица с тонким слухом!
Блошка больше не тоскует,
День за днём слова диктует:
"Тирли - войско, пирли - воды.
Тирлипирли - воеводы.
Физга - поле, мизга - тачка,
Физгамизга - полевачка.
Лимпа - перед, пимпа - ёлка,
Пимпалимпа - перепёлка..."
День за днём в своей тетрадке
Пишет, пишет ученица.
Блошка панночкой гордится.
"Ничего, что курс наш краткий,
С языком у Вас в порядке.
С преогромным интересом
Наблюдаю за процессом.
Вы уже как стюардесса!"
И они за две недели
Весь английский одолели.
Панна Лизка без осечки
Пишет странные словечки
И читает честь по чести
Лучше диктора известий.
Расставаясь с ученицей,
Как Блохе не похвалиться:
"Вы - принцесса, панна Лизка,
Пимпалимпа, физгамизга!"
Панна Лизка на бульваре
Ест мороженное в баре,
Газировку пьёт со льдом.
Бар людьми набит битком.
На друзей своей знакомой
Лизка смотрит примадонной.
Чтоб не ошарашить сразу,
Не спешит, за фразой фразу
С форсом говорит словечки -
Те слова, каким проныра
На уроках обучила.
И такое тут случилось -
Что и в жутком сне не снилось!-
Изо всех щелей все блохи,
Несмотря на ахи-вздохи,
Через ложки, вилки, миски
Прискакали в гости к Лизке.
Окружили и кивают.
А друзья-то убегают!
Блохи вежливо присели,
Всё мороженное съели.
И в смущеньи панна Лизка
Прочь бежит, как футболистка.
А за Лизкой скачут точки -
На носочки, на чулочки,
В юбку, рукава, карманы,
В сумку, шляпку, туфли панны.
Так в итоге оказалось,
Что Хитряйка знать не зналась
По-английски, ну и что же?
Не беда! Другое может!
Научила панну всяко
По-блошиному калякать.
Потому-то блохи в баре
За сестру её признали.
Чтобы избежать скандала,
Блошка месяц не гуляла.
Год жила, боясь расправы,
На окраине Варшавы.
Цитата
Pchła, podobnie jak kobiety,
Rzadko zajrzy do gazety,
Ale czasem od niechcenia
Czyta drobne ogłoszenia.
Raz więc, nudząc się szalenie,
Przeczytała ogłoszenie,
Że niejaka panna Kika
Na ulicy Kopernika
Pragnie uczyć się języka
Angielskiego.
Pchła szczęśliwa
Już coś knuje, już się zrywa
I po chwili w kapeluszu,
W żakieciku z lila pluszu,
W modrych butach atłasowych,
W rękawiczkach purpurowych
Jedzie wprost na Kopernika,
Tam, gdzie mieszka panna Kika.
"Cóż, angielski rzecz niewielka!
A wyglądam jak Angielka,
Jest mi nudno! Mam ochotę
Pannie Kice zrobić psotę!
Przyjechała, do drzwi dzwoni,
Ogłoszenie trzyma w dłoni.
"Panna Kika? Właśnie do niej...
Z ogłoszenia... Chęć mam wielką
Zostać jej nauczycielką."
Panna Kika była miła,
Szybko sprawę załatwiła
Mówiąc: "Cieszę się ogromnie,
Że dziś pani przyszła do mnie.
W Ameryce mam krewnego
I dlatego angielskiego
Chcę się uczyć na wypadek,
Gdy dostanę po nim spadek.
Mam tu zeszyt i ołówek
Do pisania obcych słówek.
Dziś jest piątek... Od soboty
Mogę wziąć się do roboty."
Pchła słuchając, kilka razy
Powtarzała dwa wyrazy
Po angielksu. Jeden znała
Z lat, gdy była jeszcze mała
I lubiła zbierać znaczki,
Drugi zaś - z unrowskiej paczki.
Tak zaczęła się nauka.
Panna Kika słówka duka,
Pchle z wysiłku puchnie główka,
Wciąż dyktuje nowe słówka:
"Tirli - wojsko, pirli - woda
Tirlipirli - wojewoda.
Fiki - pole, miki - taczka,
Fikimiki - polewaczka.
Limpa - noga, pimpa - droga,
Pimpalimpa - hulajnoga..."
Pisze słówka w swym zeszycie,
Wciąż je sobie przepowiada.
Pchła nie szczędzi pochwał, rada,
Że postępy są w nauce.
"Chyba kurs dla pani skrócę,
Pani pilność jest wzorowa,
A ten akcent, ta wymowa,
Niech się król angielski schowa!
Jeszcze tydzień lekcje trwały,
Dały wynik doskonały.
Panna Kika, wniebowzięta,
Wszystkie słówka już pamięta
I z zeszytu płynnie czyta,
Jak Angielka rodowita.
Pchła, żegnając uczennicę,
Powiedziała pannie Kice:
"Jestem dumna z panny Kiki,
Pimpalimpa, fikimiki!"
Panna Kika do kawiarni,
Gdzie najludniej i najgwarniej,
Wchodzi, niby dla ochłody
Każe podać sobie lody.
Przyjaciółki siedzą w kółko,
A już Kika przyjaciółkom
Swą wyższością dogryˇć rada,
Po angielsku odpowiada
Słówka, które jej do głowy
Pchła wbijała nieustannie,
By dogodzić próżnej pannie.
Naraz dziwna rzecz się stała,
Rzecz po prostu niebywała.
Oto wszystkie pchły w lokalu,
Skacząc zwinnie cal po calu,
Przeskakując przez stoliki,
Właśnie stolik panny Kiki
Otoczyły i obległy.
Przyjaciółki się rozbiegły,
A pchły grzecznie wkoło siadły
I ze smakiem lody zjadły.
Przerażona panna Kika
Od stolika szybko zmyka,
Już-już dopaść ma dorożki,
A pchły skaczą na pończoszki,
Na spódniczkę, na trzewiki
I w rękawy panny Kiki.
Tu się cała rzecz wydała:
Pchła Szachrajka nie umiała
Po angielsku, bo i skądże?
Chcąc postąpić jednak mądrze,
Nauczyła pannę Kikę
Władać świetnie pchlim językiem
I dlatego pchły na pewno
Wzięły ją za swoją krewną.
Pchła Szachrajka po tej psocie
Zamieszkała na Ochocie
I przez dwa miesiące prawie
Nie zjawiła się w Warszawie.
БАЛ
Все зимой на карнавале
Прямо в парке танцевали,
А Блоха хотела в зале.
"Бал хочу! Найти бы место,
Чтоб на вальс не тратить средства..."
Отпечатала в плакатах,
Что у Шершня бал в палатах,
Что в субботу ровно в восемь
"Всех на бал бесплатно просим".
Шершень же, часам к восьми,
Перед сном читал с детьми.
Вдруг во двор въезжает строем
Экипажей шумный поезд.
Шершень полон удивления.
Кто? Зачем? Без приглашения?
"Подпись тут совсем чужая.
Кто писал - меня не знает.
Как бы вычислить нахала?!"
А гостей уже немало.
Пани в лучших туалетах
В бричках, санках и каретах.
Если вальсы - значит вальсы!
"Что мне с ними делать дальше?!"-
Думал Шершень торопливо,
Но гостей встречал учтиво.
Наша Блошка тоньше, краше
И моднее всех букашек!
Потому что в платье новом
Плиссированном, парчовом,
В белых туфельках из шёлка
И с причёской на заколках.
Вальс танцует на носочках,
Держит веер в коготочках.
Всякий пан глядит с надеждой,
Всякий спрашивает Шершня:
"Кто та дама - ясна панна?
Из Москвы? Из Амстердама?"
Шершень злится, он всклокочен,
Невпопад слова бормочет:
"Если прыгать, веселиться -
Надо будет подкрепиться.
Всё закрыто. Полки пусты.
Может, наварить капусты?"
А Блоха мазурку кружит -
Ей совсем не нужен ужин.
Там - притопы, тут - подскоки,
То-то радость у пройдохи!
Видно всем - у нашей Блошки
Замечательные ножки!
Вот оркестр замолк на время.
Шершень вертится меж всеми,
Ходит, что-то ищет в зале.
Верно, помнит о нахале!
На Хитряйку косит глазом,
Просит с ним сплясать два раза.
"Нет. Ни разу. Не желаю.
Я два танца отдыхаю."
И подумала: "Засада!
C глаз долой пойти бы надо!"
Как стояла, так пропала,
В бричку в два прыжка упала,
Чтоб минут через пятнадцать
Дома в спальне оказаться.
Цитата
Był karnawał. W karnawale
Wszyscy bardzo lubią bale.
Pchła więc myśli: "Doskonale!
Bal wyprawię, lecz nie u mnie.
Trzeba przecież żyć rozumnie."
Rozpisała zaproszenia,
Że bal będzie u Szerszenia
I że właśnie on zaprasza
Na sobotę. Dobra nasza!
Szerszeń, nic nie wiedząc o tym,
Kładł się właśnie spać w sobotę,
A tu nagle mu przed ganek
Wjeżdża szereg aut i sanek.
Szerszeń pełen jest zdziwienia,
Patrzy: Co to? Zaproszenia?
"Podpis mój jest sfałszowany,
Ktoś zupełnie mi nie znany
Sobie bal wyprawił u mnie!"
A tu goście jadą tłumnie,
Panie w pięknych toaletach,
W autach, sankach i karetach.
Jak karnawał, to karnawał!
"Ktoś mi zrobił brzydki kawał!" -
Myśli Szerszeń, ale gości
Wita grzecznie - z konieczności.
Pchła, wytworna w każdym calu,
Chętnie wodzi rej na balu.
Ma na sobie suknię nową,
Plisowaną, kolorową,
Ma jedwabne pantofelki,
W lewej ręce wachlarz wielki,
I unosząc się na palcach
Wiedeńskiego tańczy walca.
Każdy pan jej czar ocenia,
Każdy pyta się Szerszenia:
"Kto ta dama, ta nieznana,
Kto ta piękność, proszę pana?"
Szerszeń mówić nie chce wcale,
Odpowiada coś niedbale,
Zielenieje wprost ze złości:
Nie ma czym nakarmić gości.
"Nic już dzisiaj nie dostanę.
Dam im placki kartoflane!"
Pchła tymczasem od kwadransa
Tańczy z wdziękiem kontredansa,
Główkę schyla i co chwila
Do tancerza się przymila,
I taneczne stawia kroczki
Leciusieńkie jak obłoczki.
Muzykanci grać przestali,
Szerszeń kręci się po sali,
Chciałby wykryć winowajcę
I ukradkiem Pchle Szachrajce
Jednym okiem się przygląda.
Towarzystwo walca żąda!
Pchła już tańczyć nie ma chęci
I odmownie główką kręci.
"Lepiej będzie zejść mu z oczu!"
Chwilę stała na uboczu
I jak stała, tak wypadła,
Do swej bryczki szybko wsiadła,
A nim jeszcze kwadrans minął,
Już leżała pod pierzyną.
ПУТЕШЕСТВИЕ
Все домашние хозяйки
Любят отдых на Ямайке.
Так и Блошка терпеливо
Ждёт на берегу залива
Бригантину с парусами,
Чтобы крикнуть: "Можно с вами?!!
Надоела мне работа,
Путешествовать охота!"
Шкипер с рыжими усами
Отвечает: "Можно, пани!"
Вот Блоха уже в каюте,
Рядом с камбузом на юте,
Вот на палубе в шезлонге,
Вот играет в Бинго-Бонге,
Вот читает о Гонконге.
Загорает две недели -
Как приятно в самом деле!
В день пятнадцатый туристка
Услыхала - берег близко.
И сказала капитану:
"Больше плавать я не стану!
Океан меня печалит.
Пусть корабль к земле причалит."
На волну спустили шлюпку,
Распрощались за минутку.
Шлюпка к берегу стремится,
Чайка белая кружится.
Вскоре перед Блошкой прямо
Как из сказки вырос замок.
Цепью башен замок страшен.
В каждой из огромных башень
Злые рыцари на страже.
Увидали Блошку разом...
Кто такая?! Без приказа?!
И помчались, пыль глотая,
Чтоб проверить, кто такая.
Стража в замок Блошку тащит,
А она глаза таращит.
Как красиво в тронном зале!
Ну и что, что в плен забрали!
Сердце бьётся как куранты!
Флаги, ленты, аксельбанты.
Лестницы - все из фарфора,
Над дверями - герб с узором,
И со скипетром на троне,
В бриллиантовой короне,
В мантии из горностаев
Молодой король Байбайе
С важным видом восседает.
Блошка встала в центре зала
Поклонилась и сказала:
"Я дворянка Белоличка
В разноцветных руковичках.
Дочь правителя из сказки,
Из волшебной Потатаски.
Там дворцы - из слитков злата,
В нашей бухте сто фрегатов,
Все стоят на якорях и ...
Сторожат дворцы мои.
С детства спала на перине.
Выспалась! Мечтаю ныне
Выйти замуж в вашем крае".
Отвечает ей БайБайе:
"Что сейчас? Апрель?
А в мае
Назову тебя супругой!
Мы подходим друг для друга".
Все придворные вельможи
Льстят Хитряйке, кто как может.
Адъютанты на параде
Тянут шпаги, Блошки ради.
Даже слуги и служанки
Присягнули иностранке.
Наконец, Блохе-плутовке
Объявляют день помолвки.
Главный Канцлер Королевства
Вдруг вскочил: "Не та невеста!
Мой король! Позвольте прямо
Разъяснить, кто Ваша дама.
Не принцесса, не княжичка -
Самозванка в рукавичках.
В ней блохи плохи повадки!"
От такого в беспорядке
Зашумели и крестьяне,
И министры, и дворяне,
Рыцари, пажи, лакеи,
Звездочёты, брадобреи...
Смотрят фрейлины с тревогой,
Ничего понять не могут.
Взял БайБайя лупу, топнул ножкой:
"Ясен пень, что это Блошка!
Дайте в руки мне нагайку -
Накажу Блоху-Хитряйку!"
Блошка долго ждать не стала,
Крепче зонтик в ручках сжала,
Подскочила как пружинка
И помчалась как машинка.
Тут Байбайе - ах! - качнулся,
На фарфоре поскользнулся.
"Все за ней! Поймал? Эх, лапоть!"
Да, Блоху попробуй сцапать!
Через месяц или больше
Блошка добралась до Польши.
Цитата
Pchle zachciało się podróży,
Bo domowe życie nuży.
Wymuskana, piękna, hoża,
Stoi Pchła na brzegu morza,
Aż tu okręt się nadarzy.
Pchła więc prosi marynarzy:
"Może z sobą mnie weźmiecie,
Podróżować chcę po świecie."
Przybił okręt do przystani.
"Z wielką chęcią, proszę pani!"
Siedzi Pchła już na pokładzie,
To pasjansa sobie kładzie,
To na słońcu się opala,
To przygląda się, jak fala
Obok fali się przewala.
Upłynęły dwa tygodnie -
Tak przyjemnie i pogodnie!
Piętnastego dnia śród fali
Ląd ukazał się w oddali.
Pchła powiada: "Kapitanie,
Niechaj okręt tutaj stanie,
Zatęskniłam już za lądem,
Więc na lądzie tym wysiądę."
Łódź kapitan spuścić każe,
Pchłę żegnają marynarze,
Łódź do brzegu zwinnie dąży,
Biała mewa nad nią krąży.
Przed oczami Pchły Szachrajki
Staje nagle zamek z bajki,
Dookoła groźne wieże,
Każda wieża zamku strzeże,
W wieżach straże i rycerze.
Zobaczyli Pchłę z daleka...
Kto to taki? Straż nie zwleka,
Szybko wsiada na rumaki,
Żeby sprawdzić, kto to taki.
Już do zamku Pchłę prowadzą,
Niech tłumaczy się przed władzą.
Wchodzi Pchła do wielkiej sali,
Gdzie rycerze się zebrali.
Serce omal jej nie pęknie.
Patrzy wokół: "Jak tu pięknie!"
Schody z saskiej porcelany,
Barwne ściany i dywany,
Pod sufitem słońce płonie,
A w koronie na swym tronie,
W długim płaszczu z gronostajów
Siedzi młody król Bajbaju,
Dumny władca tego kraju.
Pchła więc dworski ukłon składa
I do króla tak powiada:
"Jam księżniczka Białoliczka
W purpurowych rękawiczkach.
Jestem córką króla z bajki,
Władcy wyspy Patatajki,
Pałac mam z czystego złota,
W porcie stoi moja flota,
Sto okrętów na kotwicy
Strzeże portu i stolicy.
Z puchowego wstałam łoża
I tak płynąc poprzez morza
Szukam męża w obcym kraju."
Rzecze na to król Bajbaju:
"Co dziś mamy? Kwiecień?
W maju
Pojmę damę tę za żonę."
Król powiedział - załatwione!
I do Pchły podchodzi dwornie,
Przed nią skłania się pokornie.
Już rycerze dla parady
Wyciągnęli swoje szpady,
Już podbiegły dworskie służki
Ucałować jej paluszki
I w niespełna pół godziny
Obwieszczono zaręczyny.
Naraz wbiega Kanclerz Państwa.
"Proszę państwa, proszę państwa!
Najjaśniejszy Panie! Pono
Pchła ma zostać twoją żoną?
Wszak to wcale nie księżniczka,
Lecz od głowy do trzewiczka
Pchła zwyczajna, Mości Królu!"
Zaroiło się jak w ulu,
Biegną panie i dworzanie
Poruszeni niesłychanie,
Straż zamkowa i rycerze,
Kasztelanki, masztalerze...
Ministrowie patrzą z trwogą
I zrozumieć nic nie mogą.
Król wziął szybko szkło powiększające:
"Pchła! To jasne jest jak słońce!
Proszę podać mi nahajkę,
Bym ukarał Pchłę Szachrajkę!"
Pchła, rzecz prosta, nie czekała,
Parasolkę swą złapała,
Zbiegła na dół jednym susem
I uciekła szybkim kłusem.
Król był bardzo rozgniewany,
Zbiegł po schodach z porcelany,
"Łapcie! - wołał - Łapcie, gapie!"
Ale takiej nikt nie złapie!
Po miesiącu Pchła z wyprawy
Powróciła do Warszawy.
ПАСХА
Предпасхальная суббота.
В городе кипит работа.
Блошка тоже красит яйца,
Варит свёклу, режет сальце,
Растирает ступкой в спешке
Мак, желтки, белки, орешки.
Формы вынула для теста,
Суетится как невеста,
Повторяет: "Ох, пора бы
Делать праздничные бабы!"
Поварёнок и кухарка
Истопили печку жарко,
Замесили всё чин чином
С маслом, ромом, ванилином...
Стоп! А где изюм для бабок?
Нет изюма! Недоглядок!"
Нет мешочка, нет стакана,
Нет ни ложечки, ни грамма.
Нет совсем. Хитряйка скачет:
"Как же этак?! Что цо значит?!!
Где найти? Куда поедем?
Побираться по соседям?!"
У соседок не достала,
Малы ручки заломала.
"Без изюма - всё на свалку!
Еду в город. Тесто жалко."
Раз - стряхнула пыль с костюма.
Два - помчалась за изюмом.
Не нашла ни в "Соках-фруктах",
Ни на рынке в сухофруктах,
Ни в кондитерской у рынка.
"Что в стране за чертовщинка?!
Вы со мною не шутите!"
"Дефицит," - сказал кондитер -
"Кончился изюм. Хотите -
Через сутки приходите."
Может, блошка и могла бы
Без изюма выпечь бабы,
Но иная, не Хитряйка,
А Хитряйка - не лентяйка.
Входит в нотный магазинчик:
"Добрый день. Желаю нынче
Подыскать друзьям на Пасху
Песенку, а может пляску.
Завтра я гостей встречаю.
Позабавлюсь, поиграю."
Лавочник ответил: "Пани,
Посмотрите, перед вами
Полонезы, вальсы, марши...
Есть немецкие, есть наши.
Вот на верхней полке слева
Марш саксонских кавалеров".
А Блоха сказала: " Знаю.
Кавалеров обожаю.
Только чтоб не слишком старых...
Заверните... сразу пару..."
Вскоре Блошка дома, чинно
Вынув ножик перочинный,
Без печали, без заботы
Выковыривала ноты,
Ловко подставляла ручки.
В каждой нотной закорючке
Гроздь изюмок, штучка к штучке.
В пять минут закончив дело,
Блошка в кухню полетела
И от счастья рожи строя
Говорит: "Встречай героя!
Выйдут бабы те, что надо,
Принимай изюм, бригада."
И до ночи, как примчалась,
Так над бабами старалась.
И кухарка, лоб ручьями,
Печь топила вместе с пани.
В Пасху гость идёт за гостем.
"Кто ещё там? Просим, просим!"
Всем Блоха-Хитряйка рада,
Всех друзей уважить надо.
Наливает по бокалу:
"Удалось вино на славу.
Да и тесто, скажем смело -
Изумительное дело.
Бабы сладкие с изюмом
Будут в Пасху главным бумом.
Баба станет знаменита.
Ешьте, гости, с аппетитом."
Не моргнув голодным глазом,
Гости съели бабы разом,
Все изюмки нашей Блошки
Съели до последней крошки.
И почти что две недели
Животы ужасно пели.
То был, веруй ли - не веруй,
Марш саксонских кавалеров.
Цитата
Na Wielkanoc Pchła Szachrajka
Malowała sama jajka,
Ubijała białą pianę
Na mazurki lukrowane,
Nakładała słodką masę
I orzeszki na okrasę.
Ucierała przez dzień cały
Mak, wanilię i migdały,
Wreszcie rzekła: "Czas już, aby
Służba piec zaczęła baby!"
Przyskoczyły dwie kucharki
Wzięły mąki cztery miarki,
Sypią cukier tarty miałko,
Kręcą żółtka, biją białko...
"Gdzie podziały się rodzynki?
Nie ma nawet odrobinki!"
Przeszukały dwie kucharki
Wszystkie w domu zakamarki.
Nie ma nigdzie. Pchła w rozpaczy!
"Gdzie rodzynki? Co to znaczy?"
Poleciała na kominki
Do sąsiadek po rodzynki.
U sąsiadek nie dostała,
Małe rączki załamała.
"Bez rodzynków nie ma ciasta!
Trudno, muszę iść do miasta."
Pył strzepnęła z pelerynki
I pobiegła po rodzynki.
Nie dostała ich w kawiarni,
Nie dostała w owocarni
Ani w sklepach kolonialnych.
"To dopiero pech fatalny,
Przecież baby muszę upiec!"
"Cóż poradzę? - odrzekł kupiec -
Nie dostałem dziś rodzynków,
Bo rodzynków brak na rynku."
Każda inna kazałaby
Bez rodzynków upiec baby,
Ale Pchła - to rzecz nienowa -
Była bardzo pomysłowa.
Patrzy, widzi sklep z nutami.
Weszła. "Pan łaskawie da mi
Utwór łatwy i zabawny,
I możliwie lekkostrawny.
W święta gości się spodziewam,
Więc im zagram i zaśpiewam."
Rzekł sprzedawca: "Piękna pani,
Coś ładnego znajdę dla niej.
Może walca? Marsza może?
Marsze w dużym mam wyborze,
Dajmy na to, z bardziej znanych
Marsz żołnierzy ołowianych."
Pchła odrzekła: "Lubię marsze,
Byle tylko nie najstarsze,
Niech pan przegra na pianinie...
Owszem... Pan mi to zawinie..."
I po chwili była w domu.
W domu z marsza po kryjomu
Scyzorykiem w trzy minuty
Wydłubała wszystkie nuty,
Bo, jak wiecie, każda nutka
Jest czarniutka, okrąglutka,
Kropka w kropkę jak jagódka.
Do miseczki je wsypała
I do kuchni poleciała.
Tam figlarne strojąc minki
Rzekła: "Oto są rodzynki!
Będą baby bardzo smaczne,
Zaraz sama piec je zacznę."
I do nocy, tak jak rzekła,
Wielkanocne baby piekła,
A kucharki w czoła pocie
Przyglądały się robocie.
W pierwsze święto przyszli goście.
"Przyszli goście? Proście, proście!"
Wszyscy Pchłę powitać radzi,
Pchła do stołu ich prowadzi,
Do kieliszków wino leje.
"Winko smaczne, mam nadzieję,
Ale ciasto, powiem śmiało,
Wyjątkowo się udałe.
Zwłaszcza baby z rodzynkami.
Baby, mówiąc między nami,
Są po prostu znakomite!
Jedzcie, proszę, z apetytem."
No i cóż? Po długim poście
Wszystkie baby zjedli goście
Do ostatniej okruszynki.
A że zjedli też "rodzynki",
Więc im potem tydzień cały
Kiszki głośno marsza grały.
To był właśnie dobrze znany
Marsz żołnierzy ołowianych.
В ПОЕЗДЕ
Как-то Блошка размышляла:
"Слишком я известной стала
В близлежащих воеводствах...
Уезжаю жить во Вроцлав!"
И Варшаву проклиная,
Саквояж нашла в сарае,
Втиснула в него, подумав,
Восемь блузок, пять костюмов,
Разноцветны руковички,
Зонтик, шарф и черевички.
Утром всем ещё храпелось,
А она уже оделась,
На вокзал пошла с поклажей,
Толком не поевши даже.
Блошка в зале возле кассы
Вынула свои припасы,
Молоко смешала с мёдом
И заела бутербродом.
Час-другой сидит у входа...
Время движется к обеду -
Поезда стоят, не едут.
Ждёт Хитряйка дольше, дольше.
А людей всё больше, больше -
С узелками, сундуками,
С птичками, детьми и псами.
Уф, как жарко! Ох, как тесно!
Как ещё вокзал не треснул?
Целая толпа народа
Жмётся в залах и проходах,
Поджидает поезд дружно -
Всем во Вроцлав ехать нужно!
Даже малой Блошке стало
На вокзале места мало,
На одной ноге стояла.
Вдруг, вагоны с места сдёрнув,
Поезд въехал на платформу.
Люди бросились в вагоны,
Прыгая через перроны
С узелками, сундуками,
С птичками, детьми и псами.
Внутрь полезли - крики, давка.
Беспорядок. Без порядка
В пять минут - не лыком шиты!-
Все купе битком набиты.
Кто-то, позабыв о страхе,
Влез в окно в одной рубахе,
Кто-то лечь успел на крыше,
Кто-то - в подколёсной нише.
А Блоха, как есть малышка,
Меж людьми продралась мышкой
Так настойчиво и ловко,
Что сидит в купе, чертовка,
Саквояжик оседлала,
Бутерброд с икрой сжевала.
Может быть открыть консервы?
Не хочу! Ни к чёрту нервы.
Нервы к вечеру иссякли,
Загрустили и обмякли.
Тут состав запыхал жаром,
Загудел и взвизгнул паром,
Напугал детей и взрослых
И отправился во Вроцлав.
Едет поезд, едет, едет,
Будто сельди спят соседи,
Паровоза вздохи быстры,
В темноту взлетают искры.
Хоть и духота в вагоне,
Люди стоя спят, как кони.
Храп, сопение да кашель.
Блошка разозлилась даже.
Чуть не плачет втихомолку,
Целый день прошёл без толку.
Остановка. Город Калиш!
Дальше ехать не заставишь!
Надоело в угол жаться.
Так не может продолжаться.
Не привыкла к выкрутасам!
Блошка тут как крикнет басом,
Подражая машинисту
"Вро-цлав! Вро-цлав! Быстро! Быстро!
Кто выходит - выходите.
Поспешайте, не кричите.
Не забудьте шмотки-шмутки!
На стоянку - три минутки!"
Заспанные пассажиры...
Стали прыгать во все дыры
С узелками, сундуками,
С птичками, детьми и псами.
А состав - ту-ту! - поехал.
Блошка смотрит - вот потеха,
Улыбается в окошке.
Все места достались Блошке!
Ближе к столику присела,
Кекс фруктовый с кремом съела,
На боку поспала малость -
И до Вроцлова добралась.
ФИНАЛ - в комментарии
Цитата
Pchła Szachrajka myśli sobie:
"Tu nic więcej nie przeskrobię,
Tutaj każdy mnie obmawia,
Trudno. Jadę do Wrocławia."
Pomyślała i po cichu
Zdjęła kufry swe ze strychu,
Spakowała wszystkie stroje,
Ulubione szmatki swoje,
Rękawiczki purpurowe
I trzewiczki atłasowe.
A nazajutrz bardzo wcześnie,
Gdy dom tonął jeszcze we śnie,
Po cichutku się ubrała
I na dworzec pojechała.
W poczekalni pierwszej klasy
Pchła wyjęła swe zapasy,
Zjadła bułki ze dwa deka
I popiła szklanką mleka,
W kąt wtuliła się i czeka.
Poczekała do obiadu,
A pociągu ani śladu.
Tłum tymczasem ciągle wzrasta,
Nowi ludzie ciągną z miasta
Z walizkami, z tobołkami,
Z dziećmi, z psami, z kanarkami...
Och, jak tłoczno! Uf, jak ciasno!
Trudno znaleźć nogę własną,
A tu nowa fala pcha się
W poczekalni i przy kasie,
I w koleji się ustawia -
Wszyscy jadą do Wrocławia!
Nawet Pchła, choć taka mała
Tak niewiele miejsca miała,
Że na jednej nóżce stała.
Gdy już czas był na kolację,
Pociąg wtoczył się na stację.
Tłum się rzucił jak szalony,
Biegli ludzie przez perony
Z walizkami, z tobołkami,
Z dziećmi, z psami, z kanarkami...
Do wagonów się tłoczyli
Krzycząc, sapiąc i po chwili
Pełny był już każdy przedział,
Jeden człek na drugim siedział.
Kto chciał jechać, choć był w strachu,
Stał na stopniu lub na dachu,
Albo pchając się niezgorzej
Szukał miejsca na buforze.
Pchła Szachrajka była mała,
Między ludzi się wmieszała,
Przepychała się wytrwale,
Aż znalazła się w przedziale,
Na kuferku w kącie siadła
I kanapkę z serem zjadła.
Popychano ją bez przerwy,
A że Pchła ma słabe nerwy,
Więc zgnieciona i ściśnięta
Ocierała z łez oczęta.
Wreszcie przyszedł maszynista,
Puścił parę i zaświstał,
Z klegami porozmawiał,
Po czym ruszył do Wrocławia.
Jedzie pociąg, jedzie, jedzie,
Ludzie tłoczą się jak śledzie,
Z parowozu para bucha,
A dokoła ciemność głucha.
Choć jest duszno i gorąco,
Śpią podróżni na stojąco,
Chrapią, sapią jak najęci,
Tylko Pchłę ta jazda smęci,
Tylko Pchła jest nie w humorze,
Bo bez jaśka spać nie może.
Pociąg stanął. Co to? Kalisz!
A Pchła myśli już: "Azaliż
Mam się gnieść wśród tylu osób?
Wiem, co zrobię! Mam już sposób!"
I choć duża nie urosła,
Naraz wielki krzyk podniosła
Naśladując konduktora:
"Wro-cław! Wro-cław! Komu pora,
Proszę państwa, kto wysiada,
Niech wysiada i nie gada!
Mamy postój bardzo krótki,
Postój krótki - trzy minutki!"
Ludzie ze snu przebudzeni
Wyskakują jak szaleni,
Skaczą drzwiami i oknami
Z dziećmi, z psami, z kanarkami...
A po chwili pociąg ruszył.
Pchła się cieszy z całej duszy.
Sama jedna pozostała.
Przedział duży, a Pchła mała,
Więc wygodnie się rozsiadła
I babeczkę z kremem zjadła.
Wkrótce z dumną miną pawia
Zajechała do Wrocławia.